Dzisiaj jest okazja popisać trochę o kosmosie. Ale nie takim, jaki znamy ale zupełnie innym – gdzie min. występują Świnie w Kosmosie 🙂

Jak zapewnię Drodzy Czytelnicy pamiętają, z Krzysztofem przebywającym na “zarobkowym wygnaniu” w Kanadzie mamy okazję pograć tylko w gry komputerowe, jako że planszówki trochę na tą odległość są trudne… (chociaż dałoby się Vassalem). Poprzednie dwie relacje, opiewające zwycięskie i epickie boje w gry Europa Universalis i Hearts of Iron są dostępne na blogu i zachęcam do ich sprawdzenia. Dzisiaj będzie mowa o grze Stellaris.

Jest to zupełnie nowatorska pozycja od firmy Paradox – słynnej min. z tego, że nigdy nie kupuje się ich gry zaraz po premierze, bo ma tyle defektów 🙂 – wykorzystuje mechanikę z poprzednich tytułów aby oddać jakże zagadkowa zagadnienie eksploracji kosmosu. Zwiedzamy systemy, poznajemy nowe gatunki, kolonizujemy planety – niby standard. Ale towarzyszące temu specjalne zdarzenia losowe i grupy połączonych ze sobą zadań nadają każdej rozgrywce smaczku i świeżości.

20170702225743_1
Cała galaktyka na koniec gry (powiększenie po kliknięciu)

Ok, czyli gramy, rozwijamy się, podbijamy i na koniec zwycięża najsilniejszy? No, nie do końca jest tak sztampowo i to mi się bardzo podoba. Otóż pod koniec gry dochodzi do kryzysu na miarę całej galaktyki. Zawsze przybywa – z innego wymiaru – jakaś plaga, potwór, no po prostu totalna masakra (o bardzo zróżnicowanych charakterystykach z gry na grę) – do tego stopnia że trzeba na bok odłożyć niesnaski i spory i spróbować się przeciwstawić.

20170702224801_1
Walka z przedwiecznymi na koniec gry – zbliżenie na bitwę

Oj, jest to bardzo trudne i wymagające. Jak dodamy, że w ramach rozgrywki od samego początku są jakieś “uśpione imperia”, itd., nie dziwi że gra potrafi się czasami skończyć po 30 minutach totalna naszą porażką.

My z Krzysztofem mieliśmy ten plus, że graliśmy w sojuszu i nie dośćże udało nam się przetrwać podstawową część gry, to jeszcze po krwawej bitwie odparliśmy zarazę z innej czasoprzestrzeni. Nie dziwię się, że plaga chciała nas dorwać – państwo Krzyśka to “Demokracja Świńska”, jego planety to min. Boczek, Raciczki, Golonka, Żeberka. Smakowity kąsek prawda? 🙂 No cóż, ale po zwycięskiej walce w tym momencie rozgrywkę zakończyliśmy, uznając obopólne zwycięstwo:)

PS. Kolejna rozgrywka już w toku – tym razem cofnęliśmy się ponownie 500 lat wstecz i na kontynent amerykański.. Ale o tym przy innej okazji!

Advertisement