Tydzień temu mieliśmy okazję bardzo miło spędzić weekend – wycieczka rowerowa na działkę Magdy i Łukasz, sympatyczne ognisko – oj, jak mi tego brakowało – grill może się schować!, pyszne śniadanie – z małym incydentem którego byłem głównym prowodyrem, a na koniec partia równoległa w dwie planszówki – Marta w świeżym, pod-garwolińskim powietrzu przespała większość czasu potrzebnego aby te partie rozegrać, zdecydowanie pomagając rodzicom w ten sposób dograć swoje “potyczki” : )

Memoir, Clervaux – The Road to Bastogne

My z Łukaszem – aby tradycji się stało zadość gramy zawsze co najmniej jeden scenariusz – no w sumie pobyt na działce zobowiązuje! A że wiezienie CCAncients w plecaku, robiąc 50km na rowerze do najprzyjemniejszych nie należy (a zdarzało się!), to decydujemy się na Memoir, którego to Łukasz spokojnie transportuje samochodem.

Ostatnio w rozgrywkach dwuosobowych wałkujemy kampanię zimową z 1944 roku podczas ataku Niemiec przez Aredny na Aliantów zachodnich (poprzedni post Aredny44). Tym razem ja miałem możliwość bronienia się przed zmasowanym atakiem niemieckim w wykonaniu Łukasza:

Jazwiny1

Strona Łukasza dostaje specjalne punkty zwycięstwa za zaznaczone na czerwono trzy miasta plus za wyjście każdej jednostki przez pola pomarańczowe. Ja muszę ich powstrzymać – na moją korzyść gra brak mostu pontonowego i konieczność wydawania kart przez Łukasza aby zbudować przeprawy. Wykorzystywałem ten czas do obstrzału i przegrupowania, ale jak już jego czołgi ruszyły było ciężko – plansz bardzo opustoszała na koniec gry:

Jazwiny2

Uff, napociłem się nieźle ale udało się osiągnąć wynik historyczny – po bardzo krwawych obustronnie walkach Amerykanie opóźnili niemiecki atak…

Dominion Intrigue

Tuż obok grały obie Magdy – a dzielne wspomagała ich Ola. Notabene tuż przed partią odbył się pokaz robienia bransoletek – co widać w prawym, górnym rogu powyższego zdjęcia:

Jazwiny3

Za podstawki do Dominiona służył mały stolik i… pudełko po Memoir! Potrzeba matką wynalazku i w tym konkretnym przypadku świetnie się to sprawdziło. Co do samej partii było wyrównanie, ale ostatecznie doświadczenie w Domioniona  Magdy K przeważyło.

Potem była jeszcze zupa warzywna dla chętnych i kolejne 50 km na rowerze do domu: )