Dzisiaj jest okazja popisać trochę o kosmosie. Ale nie takim, jaki znamy ale zupełnie innym – gdzie min. występują Świnie w Kosmosie 🙂
Jak zapewnię Drodzy Czytelnicy pamiętają, z Krzysztofem przebywającym na “zarobkowym wygnaniu” w Kanadzie mamy okazję pograć tylko w gry komputerowe, jako że planszówki trochę na tą odległość są trudne… (chociaż dałoby się Vassalem). Poprzednie dwie relacje, opiewające zwycięskie i epickie boje w gry Europa Universalis i Hearts of Iron są dostępne na blogu i zachęcam do ich sprawdzenia. Dzisiaj będzie mowa o grze Stellaris.
Jest to zupełnie nowatorska pozycja od firmy Paradox – słynnej min. z tego, że nigdy nie kupuje się ich gry zaraz po premierze, bo ma tyle defektów 🙂 – wykorzystuje mechanikę z poprzednich tytułów aby oddać jakże zagadkowa zagadnienie eksploracji kosmosu. Zwiedzamy systemy, poznajemy nowe gatunki, kolonizujemy planety – niby standard. Ale towarzyszące temu specjalne zdarzenia losowe i grupy połączonych ze sobą zadań nadają każdej rozgrywce smaczku i świeżości.
Ok, czyli gramy, rozwijamy się, podbijamy i na koniec zwycięża najsilniejszy? No, nie do końca jest tak sztampowo i to mi się bardzo podoba. Otóż pod koniec gry dochodzi do kryzysu na miarę całej galaktyki. Zawsze przybywa – z innego wymiaru – jakaś plaga, potwór, no po prostu totalna masakra (o bardzo zróżnicowanych charakterystykach z gry na grę) – do tego stopnia że trzeba na bok odłożyć niesnaski i spory i spróbować się przeciwstawić.
Oj, jest to bardzo trudne i wymagające. Jak dodamy, że w ramach rozgrywki od samego początku są jakieś “uśpione imperia”, itd., nie dziwi że gra potrafi się czasami skończyć po 30 minutach totalna naszą porażką.
My z Krzysztofem mieliśmy ten plus, że graliśmy w sojuszu i nie dośćże udało nam się przetrwać podstawową część gry, to jeszcze po krwawej bitwie odparliśmy zarazę z innej czasoprzestrzeni. Nie dziwię się, że plaga chciała nas dorwać – państwo Krzyśka to “Demokracja Świńska”, jego planety to min. Boczek, Raciczki, Golonka, Żeberka. Smakowity kąsek prawda? 🙂 No cóż, ale po zwycięskiej walce w tym momencie rozgrywkę zakończyliśmy, uznając obopólne zwycięstwo:)
PS. Kolejna rozgrywka już w toku – tym razem cofnęliśmy się ponownie 500 lat wstecz i na kontynent amerykański.. Ale o tym przy innej okazji!
Myślałem, że relacja będzie bardziej rozbudowana, bo chętnie bym poczytał. A tutaj tylko taki wstępniaczek dla laików… 😉
LikeLike
Solum initium est. Porcos Apud Spatio, partes II venio!
LikeLike
A ten po swojemu, łaciną wali 🙂
LikeLike
Ja zagrałem jak na razie jedną grę i wrażenia bardzo, bardzo dobre. Mam jedynie wątpliwości co do powtarzalności. Bo trochę mi się wydaje, że ten wątek ala RPGowy z odkrywaniem różnych “atrakcji” w galaktyce może być po kilku grach bardzo nudny.
Natomiast bardzo fajnie by było zagrać tutaj sobie jakiś multiplayer. 🙂
LikeLike
Mam wrażenie, że przez odległość tematu od rzeczywistych realiów, gra ta aż tak wielkie wrażenia na nas nie zrobiła, jak pokonanie Ottomanów Węgrami czy dojście Madziarami do Moskwy podczas II Wojny Światowej. Aczkolwiek grało się miło.
LikeLike
Ja zagrałem jak na razie jedną grę i wrażenia bardzo, bardzo dobre. Mam jedynie wątpliwości co do powtarzalności. Bo trochę mi się wydaje, że ten wątek ala RPGowy z odkrywaniem różnych „atrakcji” w galaktyce może być po kilku grach bardzo nudny.
Natomiast bardzo fajnie by było zagrać tutaj sobie jakiś multiplayer. 🙂
LikeLike