Nareszcie, po ponad półrocznej przerwie spowodowanej wirusem, udało się nam zorganizować tradycyjne rodzinne planszówki z kuzynostwem Magdy. Można zapytać dlaczego tradycyjne? Bo to już nasze 14 spotkanie w tej serii (tak przynajmniej twierdzi blog!) Nasze planszowe spotkania prowadzimy z różną częstotliwością od 2014 i zawsze jest bardzo miło spędzony czas. A wprowadzanie dzieci – wieku różnego – w świat planszówek to super sprawa. Poniżej krótka foto relacja z głównych tytułów, które zagościły na naszym stoliku tym razem.
7 Cudów Świata – pojedynek
Gra odkryta przez nasze kuzynostwo na ostatnim spotkaniu. Przyznam że i ja ją bardzo lubię i z chęcią wracam do tego tytułu. Super wersja dwuosobowa tego klasyka. Zanim jeszcze zaczęliśmy granie na serio, Miłosz namówił “ciocię Magdę” aby w cokolwiek z nim zagrała. Padło na Cuda. A potem ją rozgromił militarnie 🙂
Na skrzydłach
Pandemia: szybka reakcja
Już kolejnego dnia przyszła pora na Pandemię w wersji Szybka Reakcja. Najnowsza pozycja w rosnącej kolekcji kuzynostwa. To dosyć zwariowana gra i zajęło nam kilka prób opanowanie jej – zwłaszcza pod presją czasu. W ostatnim podejściu wraz z Tomkiem i Miłoszem w końcu odnieśliśmy sukces. Powyżej prowadzona przeze mnie w grze Pani Inżynier.
Szybkie przerywniki
Fantastyczne Światy to super przerywnik – tym razem nie mieliśmy tak szalonej sesji jak ostatnio, ale i tak udało się trzy razy zagrać. Głównie z Miłoszem, Tomkiem i mną ale raz dołączył też Eryk. Oczywiście, aby policzyć te wszystkie punkty aplikacja to konieczność. Żeby nie było grali też najmłodsi – Natan podjął wyzwanie w “Hej, to Moja ryba” i o dziwo zagrał tak dobrze, że pokonał tatę (34 pkt) i mamę (25 pkt) sam zdobywając 36 pkt. Na granie w Robale udało się namówić też Kubę (w drużynie z mamą). Była to bardzo emocjonująca rozgrywka, w której leciały łzy przegranej – to też ważny element nauki dla dzieciaków. Wygrał duet Kuba+Magda – 8 pkt. Tym razem przywiozłem również Battle Line – super szybka grę od jednego z bardziej znanych twórców – Reinera Knizi. Bardzo przypadł do gustu męskiej części spotkania a po dwóch partiach treningowych jest duża ochota na więcej.
Dwa niepełne weekendowe dni, jedenaście partii w siedem gier – zdarzało się nam grac więcej, ale wstydu nie ma. Ostatnie dni sierpnia to jeszcze piękna pogoda, więc sporo czasu poświeciliśmy na aktywności na świeżym powietrzu. Kolejny epizod w planszówkowym cyklu z rodziną mam nadzieję już niedługo.