Zeszłotygodniowy urlop obfitował w liczne planszówki. Z Natanem , Kubą i Magdą graliśmy w Pędzące Żółwie, Piotrusia, Memory a zwłaszcza – siedem razy! – w Colt Express – czyli jak chłopaki mówią – pociągi.
Kulminacją wypoczynku była wyprawa do Lublina gdzie ciocia Marysia i Wujek Kuba (zwany też Dużym Kuba no bo jak inaczej go odróżnić od Małego Kuby?) bardzo chętnie zasiedli do gier wszelakich z młodszym towarzystwem.
Wilk i Owce
Ta pozycja ma już swoje lata – była prezentem pod choinkę dla Cioci Marysi i Dużego Kuby wiele lat temu. Ale cały czas jest to miła i ciekawa pozycja, która dla młodzieży ma wysoce wychowawczy aspekt – zwłaszcza liczenie pogłowia swojego stada jak i gdy trzeba pomóc i przepędzić wilka z lasu. Każdy otrzymuje swój kolor i stara się ogrodzić jak najwięcej owcy w tymże. Uwaga! Do pastwiska może przylegać las, w którym może pojawić się wilk. Zwalcza go gajowy z fuzją.
Gra oczywiście była w dużej mierze animowana przez starsze towarzystwo a wyniki utrzymane w granicach akceptowalnych – dodatkowo, udało się zwalczyć trzy wilki, ogrodzi po ponad 30 owcy w każdym kolorze i ogólnie – świetnie się bawić!
Colt Express po raz siódmy
Tak jak wspominałem, Colt Express to była zdecydowanie gra urlopu – codzienna partia stała się standardowym elementem planu dnia 🙂

Będąc w Lublinie postanowiliśmy zagrać w maksymalnym możliwym zestawie – na sześc osób co przekładało się na sześc wagoników. Normalny poziom chaosu w tej grze został przez to dodatkowo pogłębiony a ilość niesamowitych zwrotów akcji i wybuchów śmiechu – zwielokrotniona.

Co do wyników, okazał się że wygrał debiutant – środek stawki był bardzo wyrównany – a Magda niestety nie miała tego dnia szczęścia:
- Duży Kuba – 2000$
- Natan – 1250$
- Mały Kuba i Michał – 100$
- Maria – 950$
- Magda – 250$
I tak zakończyliśmy planszowa część urlopu – na osłodzenie pozostawała nam porcja smakołyków, którymi zajęliśmy się tuz po grze!