Podczas naszego wyjazdu w Jurę Krakowsko-Częstochowską mieliśmy okazję nie tylko bardzo intensywnie pograć w Altiplano (patrz tutaj) ale znaleźć również czas na inne rozgrywki. Hm – jakby to powiedzieć – skończyło się tak jak zaczęło – na koniec zagraliśmy znowu w Altiplano… Cóż, efekt nowości działa bardzo mocno!
“7 cudów świata”
Zawsze ciekawe, zawsze interesujące i nie potrafiące się znudzić – Cuda. W rożnych konfiguracjach, z różnymi graczami i rozszerzeniami – mój planszówkowy excel z wszystkimi partiami pokazuje że była to 93 rozgrywka w tą pozycję! A, że była to gra w prawie pełnym składzie – 6 osób – to nadarzyła się prawdziwa gratka.
Dzięki uprzejmości Agi i Kuby zagraliśmy w Cuda z całkiem sporą ilością rozszerzeń. Najwięcej mieszały te najmniej znane – Miasta (czarne karty) ale jakoś sobie poradziliśmy. Ostateczne wyniki były bardzo przyzwoite, walka o miejsca zażarta a wygrany – niejeden 🙂
“Azul”
Kolejna gra, która powoli staje się klasyką – już 16 rozgrywek za nami, układając piękne Azulejos. Ja i Marcin zostaliśmy odesłani “do jakiejś dwuosobowej gry” a reszta rozegrała interesująca partię. Agnieszka ułożyła nie tylko najlepiej swoje kafelki (61 punktów) ale także najbardziej estetycznie i w najładniejsze wzorki:
“Altiplano”
Kolejnego dnia, po męczącej, przetykanej piaskiem trasie, zasiedliśmy do… Altiplano! Tym razem w maksymalnym przewidzianym przez grę składzie – 5 osób. Oczywiście, Magda, Marcin i ja mieliśmy pewną przewagę – cztery partie to duży handicap w tego typu euro-grze. Ale od razu widać rękę doświadczonego gracza – proszę przeanalizować wynik Kuby (debiut w Altiplano!):
Grało się bardzo sympatycznie i mimo męczącego dnia – sprawnie, interesująco i w miarę szybko. Zwłaszcza, że grę skończymy dużo wcześniej niż normalnie, przez wykorzystanie wszystkich domków i wózków. Co do samej gry, niedługo na blogu pojawi się recenzja i kilka słów o strategiach. A co do wyjazdu – oby więcej takich – dużo ruchu, piękna pogoda i planszówki. Czego chcieć więcej!
The Boardgames Chronicle 