Dzisiaj, dalej wypoczywając z Magdą w słonecznym Izraelu, zafundowaliśmy sobie 20 km “spacer” po Ejlacie. To małe (50 tys mieszkańców) i kompaktowe miasteczko, wiec schodziliśmy je wzdłuż i w szerz.

Był tradycyjny Falafel:

Były piękne widoki:

Natrafiliśmy na żydowskie wesele, byliśmy pod XXI wiecznym Pałacem Heroda (olbrzymi hotel), “maczaliśmy” się w morzu. Ale na koniec dnia zasiedliśmy aby wypocząć i zagrać! Padło na O mój zboże!

Rozgrywka w hostelu była zaciekła i tylko dzięki wybudowaniu szewca i dwóch ciżm (każda po 8 pieniędzy) udało mi się rzutem na taśmę wyrównać na po 22 w ostatniej rundzie.

Jak widać zmęczenie prawdziwym graczom nie straszne a wpisy można robić nawet z telefonu 🙂