Za nami kolejny cudowny wyjazd do Jakuszyc. Siła motywacji głównego organizatora – Agnieszki – i tym razem była motorem napędowym, aby spotkać się, bardzo aktywnie spędzić czas – przez dwa dni zrobiliśmy 41 km na nartach biegowych – a jednocześnie jak zwykle przy takiej okazji zagrać w planszówki. Ekipa była mocna – zarówno sportowo jak i planszowo – więc super sympatycznie i udanie spędziliśmy czas.
Dzisiaj krótko o rozgrywkach z pierwszego dnia wyjazdu – piątku.
„Mare Nostrum”
Podzieliliśmy się w miarę tradycyjnie na „stolik męski” i „stolik żeński”. Jako, że zaczynaliśmy dosyć późno (okolice 23) to raczej zdecydowaliśmy się na znane tytuły, gdzie nie było konieczności długiego tłumaczenia. W wypadku naszej rozgrywki było to „nasze Morze” – ostatnio często grana pozycji (patrz: pierwszy i drugi Uniejów 2017: opisane tu i tu). Dodatkowo, aby wygospodarować miejsce na rozgrywkę, z górnego piętra do jednego z pokoi został sprowadzony specjalny, zabytkowy stolik 🙂
No a teraz odnośnie naszej potyczki, graliśmy w składzie:
- Michal (Grecja)
- Kuba (Rzym)
- Marcin (Babilon)
- Konrad (Egipt)
- Filip (Kartagina)
Przebieg rozgrywki:

- Kuba w miarę szybko zajmuje Sycylię (i legendarne miasto Syrakuzy), rozbudowuje armię, lekko kolonizuje tereny na północy…
- Ja w tym czasie stawiam dwóch herosów, zajmuję sporą część Azji Mniejszej (z miastem legendarnym Troją) i szykuję się na dużą ilość monet, aby wygrać przez Piramidy (mam ich już 10, wciąż za mało)…
- Marcin rozprzestrzenia się szybko i w dużej mierze za darmo, ma największe wojsko, olbrzymia produkcję monet…
- Filip stawia na handel, kumuluje niesamowite ilości surowców i armii na granicy z Egiptem…
- …i nic z tego nie wychodzi, bo sąsiedzi Konrada są zbyt pacyfistyczni, aby powstrzymać go przed zebraniem dużej ilości monet i zbudowaniem piramid! Tak, Konrad wygrywa ekonomicznie – taktyka pieniężna okazała się jak najbardziej słuszna!
Zdecydowanie była to za mało interaktywna gra – jedna mała bitwa morska, łódka na łódkę to nic na potencjał, który drzemał na planszy… W porównaniu z ciągła wojną jaka była w Uniejowie (Uniejów grudzień 2017) to graliśmy w spokojnego pasjansa. Komentarz Agnieszki był najlepszy: “Co, wy już o pierwszej kończycie? Nie będziecie grać do trzeciej?” Cóż…
„Nusfjord”
W zaciszu pomieszczenia obok dochodziło do pokojowych starć między firmami rybackimi Agi, Oli i Magdy. Walka była zażarta i mimo negatywnej propagandy Magdy (po powrocie do pokoju usłyszałem, że „została rozgromiona”), aż tak źle nie było:

- Ola 40
- Aga 36
- Magda 32
Co prawda trzecie miejsce dla małżonki, ale brązowy medal piechotą nie chodzi!
A potem nadeszła sobota i całodzienne szaleństwo na śniegu…
Haha, to prawda, że nasza gra w Mare Nostrum była po prostu słaba. Jedyny jej plus, to że było nieco więcej czasu na sen. 😉
LikeLike