Ten weekend mieliśmy okazję rozpocząć bardzo sympatycznie (kontynuował się równie udanie 🙂 ) Ścianka (Magda + Marysia + 3 nieletnich osobników) oraz squash (ja + Piotrek) a potem hamburgery i planszówki. Czego chcieć więcej po zalatanym, pracowitym i męczącym tygodniu?
“The Great War”
“Półeczka wstydu” – to te gry które sprawdziliśmy, spodobały się nam, kupiliśmy je i… nigdy nie zagraliśmy a czas leci! Do niedawna “The Great War” stał na takiej półeczce u Piotrka ale szczęśliwie po dwóch treningowych partiach z Marysią i poniższej rozgrywce ze mną już tak nie jest!
Zaczynamy oczywiście od wstępu historycznego aby nadać kontekst grze: w początkowych dwóch miesiącach I Wojny Światowej wojska niemieckie poczyniły olbrzymie postępy na froncie zachodnim i zostały zatrzymane dopiero nad rzeką Marne. Zaraz po tym fakcie dowództwo Aliantów Zachodnich postanowiło przeprowadzić kontratak (w okolicach miejscowości Loos). Brytyjczycy – jako mniej ważny i nieznaczący partner w początkach Wielkiej Wojny – musieli się podporządkować dowództw francuskiemu i wziąć udział w tej bitwie. Jak się skończyło możecie się domyślać…
Na początku wylosowaliśmy strony z Piotrkiem – będziemy grać tą samą nacją przez całą bitwę, a każda jest zobrazowana przez 3-6 scenariuszy – i ruszyliśmy do boju:
Jak się podoba plansza? Błoto? Kratery? Krajobraz kosmiczny? Tak, po długotrwałych bombardowaniach tak to wyglądało – jedynym przedstawicielem życia na takim terenie był żołnierz (i to często nie na długo). Druga strona planszy pokazuje teren zielony, przed tak intensywnym bombardowaniem – ale tego użyjemy w kolejnej bitwie.
W naszej grze Piotrek prowadził atak Brytyjczyków a ja obronę niemiecką. Cóż, w tej planszówce atak to bardzo duże wyzwanie i w porównaniu z CCA i CCN (lub nawet Memoir) – super trudne zadanie. Tak było i tym razem:
Porażka Brytyjczyków 2-6 to jak najbardziej historyczny wynik. Ciężko przebić się przez okopy przy huraganowym ogniu karabinów maszynowych, artylerii i moździerzy. Ale czasami się da…
“Indian Summer”
Tuż obok trwał idylliczny spacer po lesie, gdzie Magda i Marysia zbierały liście. Magda spotkała lisa, ale Marysia w tym czasie znalazła kilka rzadkich okazów więcej…
Ostatecznie, obie plansze zostały zapełnione w tej samej turze, ale Marysia miała więcej orzeszków, borówek i grzybków (o piórkach nie wspominając!) i wygrała.
“Nusfjord”
Starcie na zdecydowanie wyższym poziomie niż Liście, ale cały czas trzeba przypomnieć iż Nusfjor to pozycja przejściowa między prostymi i super zaawansowanymi planszówkami. Na dwóch graczy w dodatku dosyć szybka, chyba że akurat cały czas się przerywa grę na obejrzenie jakiegoś fajnego filmiku z Youtube…
Finalnie okazało się, że Marysia jest bardziej odporna na rozproszenia i ona wygrała – rzutem na taśmę, o włos, minimalne, ale koniec końców liczy się wynik, prawda?
Tutaj muszę przyznać, że z „The Great War” chętnie bym się zapoznał, przynajmniej z zasadami.
Dwie kolejne pozycje z Waszego wieczoru… zasad nie znam, ale czuję już pewien przesyt. 😉 Może dlatego, że czytam posty na blogu z dwóch miesięcy w dwa dni. 😉
LikeLike
No właśnie, nie można sobie takich zaległości robić! Trzeba czytać na bieżąco!
LikeLike