Po sprawdzeniu gry na targach w Essen i jej nabyciu, warto w nią oczywiście pograć trochę więcej. Tak też zrobiliśmy i zagraliśmy cztery partie z Magdą w nowości.

“Indian Summer”

Idealne gra na jesienne wieczory – popatrzcie tylko na te kolory:

Po_Essen_1
Gramy jeszcze w Essen

Jedną partię rozegraliśmy jeszcze w Essen (wgrała Magda). Potem kilka dni po powrocie mieliśmy okazję zagrać ponownie – za każdym razem Magda ułożyła jeże (czyżby jakaś słabość? 🙂 ) – tzn. uzyskała specjalny bonus; zwierzątek jest więcej ale te chyba szczególnie przydały do gustu.  I tym razem z ich pomocą – ale też ewidentnie lepszej spostrzegawczości (zawsze była lepsza w zbieraniu grzybków) wygrała:

Po_Essen_3
Partia po przyjeździe

“Nusfjord”

Jak już Uwe pozwolił nam pozbierać jesienne liście, to potem przeniósł nas do słonecznej aczkolwiek chłodnej Skandynawii. Nusfjord okazał się grą lżejszą niż wskazywał na pierwszy rzut oka – wg. nas idealny “most” między grami lżejszymi (Catan, Cuda Świata, Carcassone) a bardzo skomplikowanymi (Agricola, Caverna, itp).

W pierwszej rozgrywce nie wszystkie elementy mechaniki były jeszcze przez nas w pełni poznane, stąd wyniki niezbyt imponujące:

Po_Essen_2
Pierwszy Nusfjord zagrany do końca

Natomiast druga gra to już obustronny popis optymalizacji – jednak ze wskazaniem na mnie. Zdecydowanie lepiej szło mi z rybkami niż jesiennymi liśćmi:

Po_Essen_4
Po meczu, rewanż…

Myślę, że ta pozycja z nami pozostanie na jakiś czas. Naprawdę, dobrze wprowadza w świat gier bardziej skomplikowanych, ma swój klimat, nie jest przekombinowana a jednocześnie bardzo klimatyczna.

Ogólnie, gier może dużo z Essen z nami nie przyjechało, ale ewidentnie były to dobre nabytki.