W tym roku małżonka postanowiła się sprawdzić i przeżyć tydzień na obozie KravMaga. Cóż, życzyłem jej powodzenia i oznajmiłem, że sobie jakoś sam poradzę. W ramach tego “radzenia” spędziłem bardzo uroczy i ciekawy wieczór u Kuby i Agnieszki, zakończony całonocny graniem i śniadaniem rano.

Najpierw była smaczna kolacja, ciekawe dyskusje z Ewą i Asią (poruszamy zawsze bardzo zasadnicze i kluczowe tematy) a zanim dziewczyny w pełni poszły spać – gra rozgrzewkowa:

1. “O mój Zboże”

Miałem pierwszy raz okazję poznać i zagrać w ta niesamowicie małą, ale ciekawą grę. Grafika przypomina jak nic “Ora et Labora” ale mechanika jest inna – w sumie to “tylko” karcianka, ale spokojnie poziomem zaplanowania mechaniki bije na głowę dużo innych gier tego typu. Ciekawa mechanika zdobywania surowców (targ), element ryzyka i blefu, rożne strategie wygrywające plus nie za długi czas gry – czego chcieć więcej od szybkiej, lekkiej rozgrzewki? No, może jeszcze jednego – szczęścia początkującego, które ewidentnie się do mnie uśmiechnęło:

3.1

Jak zobaczycie w kolejnych wpisach (lub serii o Jakuszycach) gra przyjęła się w towarzystwie bardzo dobrze.

2. “Wing Leader”

Po rozgrzewce zaczęły się pozycje wagi ciężkiej – najpierw samoloty, gdzie ponownie wylosowałem atakujących Niemców, a Kuba broniących się Anglików. Niestety, moje jednostki były kolejny raz “zielone” vs. weterani Kuby, i mimo w miarę wyrównanej walki do pewnego momentu, musieli ulec: (obrazki po kliknięciu otworzą się w pełnej wielkości):

Nasze straty (obrazki się zwiększają po kliknięciu):

Konkluzja po grze była jasna – trzeba przejść do bardziej zaawansowanych scenariuszy z bombardowaniami, bo te początkowe robią się zbyt powtarzalne.

3. “Great Battles of History – Alexander”

Waga super-ciężka na sam koniec – chociaż scenariusz mały i bardzo zrównoważony. Zagraliśmy po raz kolejny w Great Battles – system niesamowicie dokładny, skrupulatny, skomplikowany ale idealnie oddający warunki na starożytnym polu walki. Tu anegdotka: Mark Hermann (twórca GBoH ale też “Churchilla”) stwierdził w jednym z ostatnich wywiadów, że przyznaje iż kiedyś robił gry dobre ale zbyt skomplikowane, Teraz robi gry dobre, ale już nie tak skomplikowane (co “Churchill” bardzo dobrze pokazuje).

Poniższy scenariusz (i kolejny, który zagraliśmy z Kubą kilka tygodni później) jest z dodatku “Phalanx” do Aleksandra i mówi o walkach wewnątrz-greckich po Aleksandrze Wielkim. Na pierwszy ogień idzie kolejna już bitwa pod Mantinę (chyba w starożytności były 3 kluczowe starcia w tym miejscu) – tym razem między Sparta i Atenami:

3.6
Tak się nasza potyczka zaczęła…

Mniej liczni Ateńczycy, broniący sojusznika, okopali się za naturalnym rowem. Nie ma w tym scenariuszu jakiejś olbrzymiej dysproporcji w siłach – Ateńczycy mają lepszych dowódców plus kawalerię, Sparta ma katapulty (bardzo śmiercionośne) plus więcej jednostek lekkich.

3.9
…a tak się nasza potyczka skończyła

Co się działo:

(1) Na początek “poprztykaliśmy się” lekkimi jednostkami pieszymi i konnymi. Po kilku wymianach oszczepów i walkach wręcz Kubie załamały się 4 a mi 2 jednostki.

(2) W centrum było interesująco mimo że statycznie – Kuba mnie bombardował katapultami a ja się leczyłem,czekając czasu do ataku.

(3) Kluczowe było starcie na moim prawym skrzydle. Tam się przebiły moje dwie jednostki ciężkiej kawalerii – i mimo, że jedna poległa, to druga zdołała się znaleźć w krytycznym momencie na flance / z tyłu Spartańskiej falangi i przechylić losy gry na stronę Ateńską (zgodnie z historią).

3.10
No i końcowe wyniki – poległe jednostki i punkty załamania armii

A rano było pyszne, wielodaniowe śniadanie oraz przemiłe towarzystwo przy stole – z lewej Ewa, z prawej Asia… (oczywiście, poruszaliśmy tylko tematy zasadnicze i kluczowe!)