Czwartego dnia, w piątek, osiągnęliśmy planszówkowy punkt kulminacyjny naszego wyjazdu. Ilość i intensywność gier pobiły poprzednie dni – ale zaznaczyły też jasno, że to już bliżej niż dalej do końca wyjazdu…
1) “Księżniczki”
Tak jak pisałem poprzednio, nie dyskryminujemy żadnych gier! Zwłaszcza takich, które wzbudzają prawdziwe emocje – a tak było w wypadku “Księżniczek”:
Zażarty bój wygrała ostatecznie Ola, c niestety spotkało się z dezaprobatą Asia. Na szczęście, szybka reakacja mamy zapobiegła eskalacji 🙂
2) “7 Cudów Świata” – pojedynek
Kolejny przykład, jak pojedynkowa wersja Cudów Świata dobrze wypełnia luki w czasie:
Tym razem tą pozycję miała przyjemność poznać Magda S-W. Oczywiście, w pierwszej grze trudno oczekiwać pd razu wygranej, ale trzeba przyznać, że obie Magdy miały wyjątkowo duże wyniki.
3) “Memoir’44” – kontr-atak British Expedition Force
W tzw. międzyczasie, zagralismy z Łukaszem już trzeci (i ja księ okazało ostatni) scenariusz typu Breakthrough. Tym razem przenieśliśmy się z rejonu Arden i zimy 1944 do Francji, maja 1940:
Scenariusz ten (notka historyczna) opisuje kontratak BEF (British Expedition Force) po tym jak Niemcy przebili się przez Belgię i zaczęli okrążać Francuzów. Kontra, mimo dużych początkowych sukcesów, się nie udała i dowódcom brytyjskim pozostało tylko jedno – ewakuacja przez Dunkierkę…
Nasz scenariusz graliśmy wyjątkowo długo – i wyrównanie. Posiłki obu stron – w wyniku walki – zostały praktycznie wyzerowane i decydowały ostatnie akcje:
Rzutem na taśmę zdobyłem ten ostatni punkt i BEF – zanim uciekł – mógł się pochwalić małym zwycięstwem 🙂
4) “Rune Wars”
Duża pozycja, w która mieliśmy okazję zagrać z Kubą, Konradem i Filipem kilka razy. Tym razem – z powodu obsady stolików – przy stole zasiadło 3 graczy – Kuba, Bartek i Filip:
Panowie bardzo ambitnie grali dwa dni i naprawdę, nie byli już tak daleko od ostatecznego końca rozgrywki. Kuba swoim doświadczeniem zrobił kilka ciekawych zagrań i prowadził w ilości run, ale jak wiadomo, nigdy nie wiadomo jak gra się skończy dopóki się jej nie dokończy…
5) “Alchemist”
Gra zawsze robiąca duże wrażenie – w sumie ma aplikację na telefony! Do boju stanęła Ola, Olga i Magda:
Wygrało doświadczenie, ale zdecydowanie było widać duże zadowolenie u wszystkich graczy – planszówka jest wydana niesamowicie i jest naprawdę ładna!
6) “Robinson Crusoe”
Wyzwanie na bezludnej wyspie ponownie podjął tandem Magda S-W i Konrad, którzy tym razem byli wspierani przez Agnieszkę:
Niewiele wiemy o tej grze, zachował się tylko szczątkowy wpis w notatniku jednego z rozbitków – znaleziony przy jego szkielecie… :
“Ogólnie szło nam dobrze, mieliśmy sporo szczęścia i jak zaczęliśmy chodzić na bestie, to wszystkie problemy w zasadzie się rozwiązały. Poza brakiem źródeł zbierania drewna, z czego zdaliśmy sobie sprawę zdecydowanie za późno. No i zamiast robić inne rzeczy, wielkim ryzykiem zaczęliśmy zbierać tylko to drewno. To ryzykowne podejście […tekst nieczytelny…] rzuty […] pogodę sprawiły, że w ciągu kolejnych […] poumieraliśmy bodaj na 3 tury przed końcem “regulaminowego” czasu”
Cóż, bezludna wyspa zebrała swoje kolejne krwawe żniwo.
7) “Agricola”
Kolejny zawsze lubiany klasyk – zagrany o dziwo w tzw. międzyczasie, bardziej jako szybki przerywnik:
Tutaj zdecydowanie popisała się Aga, uzyskując najlepszy rezultat!