Po rozgrzewce dnia pierwszego, w środę gier było dużo więcej. Tak więc po zwiedzeniu pobliskiej kopalni odkrywkowej (robi wrażenie, naprawdę!) powoli rozpoczęły się partie planszówek.
1) “Memoir’44”
Tu krótka notka – ten mikołaj i Święta były bardzo owocne dla Łukasza. Ostatecznie otrzymał 4! (słownie:cztery) dodatki do Memura. Jeden z nich zmieniał zupełnie pole walki, wprowadzając tzw. tryb Breakthrough: mapy dłuższej niż szerszej, scenariusze do sporej ilości punktów (mój główny zarzut do wersji podstawowej, gdzie bitwy kończyły się zdecydowanie za wcześnie) plus cała masa nowego sprzętu (mobilna artyleria, niszczyciele czołgów, oddziały ppanc, działa Flak 88 mm, itp.). W połączeniu z dodatkiem “Winter Wars” mieliśmy kilka świetnych scenariuszy do zagrania (mówi on o ataku Niemiec w Święta 1944 w Ardenach).
Na pierwszy scenariusz bierzemy natarcie Kampfgruppe Peiper w okolicach Stoumont. Na marginesie, Kampfgruppe Peiper była najlepiej doposażoną jednostka podczas bitwy w Ardenach, dysponującą nawet batalionem Tygrysów Królewskich.
Ja dostałem rolę broniących się Amerykanów (na szczęście, to nie pierwsze dni bitwy i jakieś posiłki już przybyły):
Gra i nowy system nas nie zawiodły. 11 punktów zwycięstwa, cele – oprócz niszczenia wroga – różnorodne (zajęcie miasteczka, przewaga w jakimś obszarze, wyjście przez konkretny punkt poza planszę, itp.)
Ostatecznie wygrałem w wojnie na wyniszczenie ale równie dobrze mogło to pójść w innym kierunku:
Tryb Breakthrough jest zdecydowanie dłuższy, ale głębia gry i poziom skomplikowania w końcu wyciskają z tej pozycji maksimum. A może jeszcze nie maksimum – przed nami plansze z D-Day landing – kto widział 6 map rozłożonych koło siebie ten wie…
2) “Chińczyk”
Żebybyło jasne – żadnych gier na blogu nie dyskryminujemy! Więc Chińczyk – wersja XXL – również zawitał:
Szalony bój prowadziły dwie Magdy i Ola. Okazało się że osoba najmniejsza, grając w pełni bez podpowiedzi, wyprowadziła dwóch wytrawnych graczy w pole…
3) “7 Cudów Świata” – pojedynek
Do nas też przyszedł mikołaj. I też przyniósł planszówkę – niby dodatek, a tak naprawdę zupełnie osobną grę – Cuda w wersji na 2 osoby (wariant z podstawowej wersji na 2 osoby jest tragiczny).
Ta gra / to rozszerzenie – przerosło swojego mistrza / poprzednika. Kompletność i różnorodność tej pozycji a jednocześnie szybkość gry zasługuję na naprawdę duże pochwały. Gra jest świetna (w swojej kategorii).
Magda i Ania miały okazję jako pierwsze przetestować nową pozycję na wyjeździe:
Magda testowała wyszukana taktykę, a Ania w sposób systematyczny, podążając jasną drogą do celu, wygrała…
4) “Scythe”
I kolejna nowość – tak to już jest na wyjeździe sylwestrowym, tuż po Świętach:) Historia gry Scythe jest bardzo interesująca – to pozycja powstała w wyniku ufundowania przez Kickstarter. Ta platforma crowd-fundingowa ma swoje plusy (jak uruchomienie Twilight Struggle online) ale tez duże wtopy (jak “At the Gates”, które cały czas nie może wyjść).
Na szczęście Scythe okazała się nie tylko projektem dokończonym, ale bardzo ciekawym i zdobywającym uznanie społeczności planszowej. Ta cyber-punkowa pozycja, dziejąca się w Europie Wschodniej w 1920 w alternatywnej rzeczywistości, gdzie ultra-nowoczesne “mechy” na tle stada krów to widok nierzadki…
Pierwsza gra rozgrzewkowo-poznawcza zakończyła się zwycięstwem właściciela, ale też zrobiła nam wszystkim smaka na kolejne rozgrywki:
Tu uwaga: grafika całej gry pochodzi od polskiego twórcy, Jakuba Rózalskiego. Gość ma talent – poszukajcie jego twórczości w internecie…
5) “Ora et Labora”
Klasyka klasyk – Uwe Rosenberg wiecznie żywy. Magdy i Ania rozegrały szybka partię w trójkę, której wyniki były zdecydowanie bardziej zbliżone do siebie niż zazwyczaj:
Nie ma to jak wyprodukować trochę piwa/wina w klasztorze 🙂
6) “Through the Ages”
Kolejna klasyka klasyk w nowym wydaniu. Kilka miesięcy temu “Poprzez Wieki” zostało gruntownie odświeżone – nie tylko graficznie, ale zaszły pewne zmiany w mechanice plus balansie gry. Zdecydowanie wyszło to tej grze na dobre – stała się pozycją jeszcze bardziej kompletną.
Rozgrywka w nią trwała do późnych godzin nocnych, po tym jak wszystkie inne stoliki zdążyły już pokończyć:
Co ciekawe, jeżeli dobrze liczę to było tam aż 3 debiutantów (wszyscy oprócz Agi) – przynajmniej, jeżeli chodzi o to wydanie. W tym zacnym gronie najlepiej poradziła sobie Ola – gratulacje.
I tak minął dzień drugi, wieczór i poranek…