Za nami kolejny (już trzeci!) dzień szaleństw Sylwestrowych. Tak jak przewidywałem, tym razem było trochę mniej intensywnie planszowo – sporo zwiedzaliśmy (kościoły/cerkwie UNESCO) lub chodziliśmy po górach. Mimo wszystko – kilka pozycji zagraliśmy.
1) “Commands and Colors Ancients” – mini turniej
Z Łukaszem i Piotrkiem wymyśliliśmy sobie koncepcję na mini-turniej. Idea jest rozegrać jeden scenariusz 3 razy (jako, że żaden w CCA nie jest w 100% zbalansowany): najpierw Piotr stroną A a Łukasz stroną B, następnie Łukasz B a ja A, no i na koniec ja B a Piotr A.
Wybrany scenariusz to bardzo ciekawe historyczne wydarzenie – bitwa pod Milvian Bridge (w ramach wojny domowej w Rzymie) Konstantyna Wielkiego z Maksencjuszem. Legenda głosi, że przed bitwą Konstantyn miał wizję symbolu, w imię którego miał zwyciężyć. Był to… krzyż, który kazał wymalować na tarczach swoich żołnierzy – i ostatecznie modelowo wygrał bitwę (i niedługo później ustalił Chrześcijaństwo jako religie państwową):
Pierwszy mecz to Łukasz jako Konstantyn a Piotrek jako Maksencjusz. Łukaszowi niesamowicie podeszły karty – do tego stopnia, że Piotrek w ogóle nie mógł zareagować…
Jak widać powyżej skończyło się 9-1 dla Łukasza…
W drugim meczu ja grałem Konstantynem a Łukasz Maksencjuszem. Mi tez nieźle podeszły karty, ale Łukasz dał sobie całkiem nieźle radę – zdobył 4 punkty i skończyło się 9-4 dla mnie:
Pozostał jeden meczyk aby ustalić kto wygra ten mini-turniej.
2) “7 cudów świata”
Przy stoliku herbaciano / kawowym doszło do kolejnego – dużego – pojedynku w Cuda:
Walka była zażarta, ale gwiazda Agnieszki – która świeciła nadwyraz jasno tego wieczora – przyćmiła wszystkich.
Wieczorem podzieliliśmy się na trzy stoliki – Panie grały w Tzolkina; Kuba, Konrad, Filip i ja w Runewars a Piotrek z Łukaszem – trzy razy z gry z systemu Commands & Colors.
3) “Commands and Colors Napoleonic”
Przy stoliku Piotrkowo-Łukaszowym rozpoczął się kolejny mini-turniej – tym razem w Command & Colors Napoleonic, a granym scenariuszem był bardzo duży i wyrównany Pułtusk (starcie Rosyjsko-Francuskie):
(Tutaj zaznaczę, że poprzednia potyczka w ten scenariusz był bardzo emocjonująca: http://mk20336.pinger.pl/m/22324656)
Tym razem pojedynek Łukasza z Piotrkiem był równie ciekawy ale jednak doświadczenie i praktyka Piotrka w wersji Napoleońskiej przeważyła:
Kolejne mecze wkrótce.
4) “Memoir’44”
Potem Łukasz zapoznał Piotrka ze swoją “kultową grą” – Memurkiem. Na pierwszy ogień poszedł superszybki scenariusz Bitwy pod Gazalą – gdzie historycznie Niemcy dowodzeni przez generała Romla (“lisa pustyni”) zdecydowanie rozgromili Brytyjczyków:
Cóż mogę powiedzieć – Piotrek okazał się pojętnym uczniem:
I w pełni oddał prawdę historyczną wygrywając 5-0…
5) “Tzolkin”
Przy drugim stoliku grały Panie. Emocji było co niemiara, przy podaniu końcowych wyników nawet dochodziło do rozemocjonowanych krzyków. Jednak Agnieszka tego wieczoru była nie do zatrzymania – znowu pokonała wszystkich!
Gratulacje, tym bardziej, że zarówno Cuda i Tzolki były grane pięciosobowo.
6) “Runewars”
A na ostatnim stoliku graliśmy w Runewars. Przypominam, że pierwsze dwie partie zagraliśmy na poprzednim wyjeździe z okazji Bożego Ciała. Więc zasady trzeba było przyswoić od zera. Przypomniał nam je Konrad, jednak jego elokwentne (co było konieczne!) tłumaczenie chwile trwało – zaczęliśmy grać o 23:15.
Cóż, mimo wszystko udało nam się zagrać 2 z 7 lat gry (czyli 8 rund z 28). Doszło do kilku niegroźnych starć – moi Nieumarli przepędzili kilku orków Filipa, rycerze Kuby wygrali z zastępami Konrada:
Ogólnie, doszliśmy do momentu konsolidacji, po którym ewidentnie doszłoby wkrótce do większej zadymy. Armie były już bardzo duże (cześć – jak nieumarli – potrafili wyjść z potyczek z większa ilością figurek niż zaczynali – dzięki nekromantom). A terenów neutralnych prawie już nie było…
Cóż, ponownie zabrakło czasu.
Tyle na dzisiaj, do przeczytania jutro!