Jesteśmy już z Kubą po turnieju / konwencji Twilight Struggle. Cóż to był za weekend: 2 dni, 8 gier, około 15-18 godzin przy stołach (średnio). No i te emocje – przy każdej grze, niezależnie od rezultatu!
W sumie było nas 21 osób – to rekord konwencji. 11 osób było z Polski, a poza tym z Grecji, Holandii, Wielkiej Brytanii, itp.
Graliśmy w systemie szwajcarskim – stosuje się go gdy graczy jest za dużo aby grac każdy z każdym. Cytując za Wikipedią: “Dobór par przeciwników w kolejnych rundach zależy od wyników uzyskanych w poprzednich. Pary dobiera się w miarę możliwości spośród tych uczestników, którzy dotychczas zdobyli jednakową liczbę punktów. Jeśli liczba uczestników zawodów jest nieparzysta, w każdej rundzie jeden z uczestników z najmniejszym dorobkiem punktowym, który jeszcze nie pauzował, otrzymuje wolny los (tzw. bye) czyli dostaje punkt bez gry.”
Co do uczestników, to jak później poczytałem mieliśmy możliwość potykać się z graczami kalibru mistrz polski 2014, zwycięzcy poprzednich dwóch konwencji, mistrz świata TS Online 2013, wicemistrz świata TS Online 2014… Tia, może dobrze że nie wiedzieliśmy tego przed graniem.
DZIEŃ 1
Tura 1
Zaczynamy z grubej rury – Kuba gra z mistrzem Polski a ja z organizatorem. Obydwie gry kończą się 1 punktem przewagi, obydwie przez “Gry Wojenne”, z tym, że Kuba wygrywa a ja przegrywam.
Moja pierwsza gra:
Tura 2
Tutaj pobijam rekord turnieju w długości gry – wygrywam po 2,5 tury w 10 minut. To była zdecydowanie bardzo szczęśliwa rozgrywka (Michał 1-1). Kuba nie ustaje i wygrywa kolejną partię, tym razem z organizatorem (Kuba 2-0).
Jedna z kilku gier Kuby rozstrzygnięta 1 punktem…
Tura 3
Po smakowitym hamburgerze chyba wdało się u mnie małe rozkojarzenie i przegrałem partię z poprzednim zwycięzcą konwencji w “Late War” (Michał 1-2). Kuba poniósł pierwsza porażkę, ale z przyszłym zwycięzcą – i jako jedyny dotrwał z nim do “final scoring” (Kuba 2-1)
Tura 4
Moja gra była całkiem emocjonująca – przegrywałem 7 punktami po 3 turach, aby po 6 wygrać automatycznie przez 20 punktów – notabene z kolegą z Madrytu pracującym przy reaktorach atomowych… (Michał 2-2). Kuba dostał na tapetę bardzo energicznego Greka (proszę go zapamiętać, będzie o nim później) i w chaotycznej walce – były trudności w doliczeniu się kart – przegrał. (Kuba 2-2)
Pierwszy dzień kończyliśmy w bardzo dobrych nastrojach – nasz plan aby wygrać 1 mecz na 8 został wykonany w 200%!
DZIEŃ 2
Tura 5
Mi trafił się “spokojny Grek”, który, mimo że nie popełnił żadnego znaczącego błędu, przegrał w 5 rundzie automatycznie (Michał 3-2). Kuba miał jakąś strasznie pechową rundę i mimo, że przeciwnik nie był lepszy, poległ (Kuba 2-3).
Tura 6
Tak, teraz trafiłem na “energicznego Greka”. Bardzo dobrze mu szło, przegrywałem już 8 punktami gdy… przyjechała Magda! Okazał się być najlepszym kibicem, bo udało mi się wynik odwrócić na +20, doprowadzić do furii (na kostki) kolegi Greka i poddania partii w ostatniej turze. Zwycięstwo tym cenniejsze, bo ostatecznie z graczem który zajął 3 miejsce (Michał 4-2). Kuba też bardzo dobrze zagrał i “odkuł się” (Kuba 3-3).
Tura 7
System szwajcarski ma to do siebie, że jak się dobrze gra to ma się coraz trudniejszych przeciwników. 4 zwycięstwa przy 2 porażkach rzuciły mnie do stolika zajmowanego przez byłego mistrza świata. Po 6 rundach gry na “kosmicznym poziomie” musiałem uznać wygraną Wojtka (Michał 4-3). Kuba na szczęście podtrzymał dobrą passę i wygrał kolejny mecz – tym razem z kolega z Wielkiej Brytanii (Kuba 4-3).
Tura 8
Było duże prawdopodobieństwo, że trafimy na siebie ale tak się nie stało. Mi przypadł zwycięzca konwencji sprzed 2 lat. To był już sporo dłuższy mecz niż z mistrzem świata, ale też przegrany.. (Michał 4-4). Kuba miał za to ciekawego przeciwnika – zremisował dwa razy na turnieju! A w dodatku grał zawsze bardzo długo. Niestety, mimo początkowej przewagi Kuby, przeciwnik wygrał (Kuba 4-4).
Skończyliśmy turniej z 4 porażkami i 4 zwycięstwami. Ulokowaliśmy się w środku tabeli i zgodnie uważamy to za bardzo dobry wynik – wstydu nie przynieśliśmy!
Okazało się równie, że granie na czas nie jest takie trudne – wszyscy zdecydowanie sprawnie grali i jakoś nie było problemów się wyrobić czasowo. Chociaż niektórzy wykorzystali czas prawie do końca: 4 i 23 sekundy…
Ostateczna tabela:
Najważniejsza kolumna to “Score” – czyli punkty za zwycięstwa jak i “Berg.” – czyli siła pokonanych przeciwników (do ustalenia kolejności przy takiej samej ilości dużych punktów).
Pełne szczegóły turnieju są dostępne pod poniższym linkiem:
https://unitedfriendseu.wordpress.com/ts-convention/
I zdjęcie kończące imprezę:
Na koniec chciałbym wyrazić wyrazy wdzięczności dla fantastycznego fan-klubu, dopingującego nas z pod-garwolińskiej wioski!
PS. Były pytania o nagrody. To turniej bez sponsorów, więc były niewysokie, wynikające z wpisowego: 300, 200 i 100 PLN. Ale ważniejsza była satysfakcja z gry i poznanie wielu ciekawych “geeków”!