Po bardzo udanym początku weekendu ([PL] Zgrany Rembertów po raz pierwszy) kontynuowaliśmy tą dobrą, planszową passę. W sobotę pojawiliśmy się z Noworoczną wizytą u Marysi i Piotrka a w niedzielę mieliśmy okazję gościć Paulinę (i jeszcze Marcina) gdzie również nie przepuściliśmy okazji na kilka planszówek. No więc po kolei!
“Colt Express” po raz pierwszy
Wieczór u Marysi i Piotrka rozpoczęliśmy od zaprezentowania naszego najnowszego nabytku – Colt Express. Zgodnie z przewidywaniami, gra niesamowicie przypadła do gustu Basi i Pawłowi – grafika jest lekko uproszczona, akcja intensywna, zasady w miarę proste, a nawet najlepszy strateg może zostać zaskoczony przez ukrytą kartę, zagraną w tunelu.

Cóż, nowi gracze trochę zapłacili frycowe, a partię wygrała Magda, wyprzedzając mnie o jedyne 100$!
“Pan Lodowego Ogrodu”
Czy jest w Polsce fan fantastki i S-F który nie zna Grzędowicza i jego “Pana Lodowego Ogrodu”? Zakładam, że nie! Książka i stworzony świat są naprawdę oryginalne a opowiedziana historia – bardzo ciekawa i oryginalna. Nic więc dziwnego, że powstała gra na ten temat!
Pierwsza rzecz, na która chciałbym zwrócić uwagę to niesamowicie klimatyczne wydanie. Grafiki, zasady, opowiedziana historia, warunki zwycięstwa – są na wskroś przesiąknięte książką. To bardzo duży plus – klimat jest genialny.
Druga ważna uwaga – sama gra nie jest jakoś zbytnio skomplikowana, natomiast instrukcja jest napisana bardzo niejasno i trudno. Naprawdę rozdziały o Inicjatywie czy Dominacji mogły by być bardziej dopracowane i odpowiednio odzwierciedlone na kartach pomocy graczy. To zdecydowanie duży mankament tej gry i zabiera sporo radości z rozgrywki.

Zagraliśmy trzy czy cztery pełne tury i w okolicach pierwszej w nocy przerwaliśmy rozgrywkę. Wszyscy mieli już mniej więcej ogarnięte zasady, ale błędy popełnione w pierwszych rundach bardzo wpływały na późniejszą sytuację. Wyniki powyższe są tylko orientacyjne, zwłaszcza, że gra oprócz punktów może się skończyć jeszcze na dwa inne sposoby.
Na pewno zagramy ponownie chociaż może być potrzebna mała zmiana w składzie (Marcin, szykuj się!)
“Colt Express” po raz drugi
Już w niedzielę odwiedziła nas Paulina, odwożąc pożyczone na Sylwestra planszówki. A jako, że z Marcinem mieliśmy zaplanowane gry wojenne na ten wieczór, połączyliśmy siły i zagraliśmy szybkiego Colt Expressa. Oj, Paulina “zmaksowała” nas zupełnie – osiągnęła najwyższy wyniki we wszystkich naszych rozgrywkach. Brawo!

“Azul”
Dziewczyny w ramach umilania sobie czasu postanowiły odświeżyć jeszcze na chwile klasyka – Azul w wersji podstawowej. Paulina ostatnio grała ponad rok temu ale przegrała z Magdą tylko minimalnie. Wniosek? Koleżanka Paulina ma smykałkę planszową!

“Sekigahara”
W międzyczasie jak grany był Azul, my z Marcinem wróciliśmy w historii do roku 1600 i wojny o zjednoczenie Japonii – ze słynną bitwa pod Sekigahara gdzie Tokugawa pokonał regenta cesarza i ustanowił ostatni Szogunat w Japonii.
Sama gra jest bardzo wysoko na boardgamegeek (około 130 pozycji) – wynika to z bardzo estetycznej szaty graficznej, niesamowicie tematycznej gry jak i prostych a jednocześnie dających dużą swobodę zasad. Nic dziwnego, że GMT wydało ta grę już czwarty raz!

Pełna relacja jeszcze powstaje, ale dość powiedzieć, że po 4 z 7 tur (sama wojna historycznie trwała tylko 7 tygodni !) doszło do olbrzymiej bitwy w okolicach wioski… Sekigahara. Historia lubi się powtarzać?

Bitwa była naprawdę ogromna, a moje około 35 tys Samurajów pokonało 25 tyś Marcina, zabijając przy tym regenta i kończąc grę. Pomogłem sobie przy tym przejęciem jednej jednostki oponenta 🙂 O samej rozgrywce jak powiedziałem napiszę jeszcze szczegółów, ale już teraz mogę powiedzieć, że gra zdecydowane zasługuje na swoją pozycję!
“Colt Express” po raz trzeci
PS. Jako bonus, krótka notatka o szybkiej grze z Magdą gdy testowaliśmy Colt Express na dwie osoby. Gra się kierując dwoma postaciami na raz, wygrywa drużyna z większa sumaryczną ilością pieniędzy.

Cóż, i tym razem Magda okazała się lepszym znawcą klimatów Dzikiego Zachodu 🙂
Uff, działo się, trzy dni planszówek – pora odpocząć w pracy po intensywnym weekendzie 🙂