Wczoraj chyba nadeszła kulminacja planszowa wyjazdu 🙂 Zanotowałem rozegranych 14 (!) partii, przy czym w pewnym momencie grało pięć równoczesnych stolików planszowych. Działo się dużo a niektóre sesje były kończone późno w nocy. Nie przedłużając, zobaczmy co się wydarzyło.

“Vinhos”

Enoteka Agi i Oli

Tym razem to Ola i Kuba dostali zadanie zaopiekowania się dziećmi w sali zabaw. To pozwoliło Agnieszce i Oldze rozegrać pierwszą grę wieczoru – słynne już Vinhos Vita la Cerdy. Dominowały roczniki win białych (vide obrazek powyżej), szczegółowe studiowanie zasad pozwoliło na wychwycenie błędów z poprzednich partii (zawsze polecam przeczytać instrukcje po kilku grach!) a wynik ostatecznie odzwierciedla lepszą znajomość gry przez Agę.

“Etta”

Planszówki na sali zabaw

Myliłby się jednak ten, kto sadziłby że “skazani na salę zabaw” Ola i Kuba sobie nie poradzą. Jako że było w miarę spokojnie, dzieci bawiły się modelowo była okazja na szybą Ettę, która to gra zmieści się praktycznie wszędzie. Przy dwóch osobach można wykręcić naprawdę wysokie rezultaty co wskazuje powyższe zdjęcie.

“Hej to Moja Ryba!”

Topiąca się kra nas nie zaskoczyła!

Budzące grozę efekty cieplarniane, skutkujące szybko topiącą się krą lodową nie były straszne dowodzonym przeze mnie, Olę i Marcina pingwinom. Obłowiliśmy się w ryby jak rzadko kiedy a Ola, chyba pierwszy raz na tym wyjeździe, nie zajęła pierwszego miejsca. Uff, jest jeszcze jakaś nadzieja dla nas 🙂

“Przebiegłe Wielbłądy”

Gra hazardowa w najlepszym wydaniu!

Na dobre trawienie, tuż po kolacji, cześć osób postawiła na grę hazardową – a jaka pozycja będzie lepsza niż kultowe Wielbłądy! Obstawiania było sporo, ewidentnie odbyły się poza-stolikowe ustawienia wyników, ale prawdziwy pazur – nie ostatni raz tego wieczoru – pokazała Olga z 30 punktami. Ta trzydziestka będzie jej towarzyszyła jeszcze długo tego wieczora.

“Nusfjord”

Łowimy ryby

Miał to być krótki przerywnik dla uczestników, zmierzających do głównych gier wieczoru (Enemies of Rome Mansion of Madness) a okazała się pełnowymiarową grą ze sporą dozą emocji! Kolejna pozycja o łowieniu ryb (patrz opis kilka pozycji wyżej o pingwinach) i kolejne, trzydziestkowe, zwycięstwo Olgi! Brawo!

PS. Na zdjęciu pojawia się nieprzypadkowo serwowane własnie wtedy Chateaux de Otwock, czyli czerwone wino z winnicy i winiarni taty małżonki (=teścia 🙂 ) Co do walorów smakowych pozostawię to już do oceny konsumentom.

“Commands and Colors Ancients”

CCA w akcji!
Barbarzyńcy nadchodzą!

Klasyczne Commands Colors Ancients – na naszych wyjazdach Sylwestrowych od momentu zakupu tej gry nigdy nie brakuje. Tym razem bardziej jako wypełniacz czasu – gdy Łukasz był jeszcze niedysponowany a część osób grała w Njusfjord. Kuba poprowadził Gotów do historycznego zwycięstwa pod Abrittius, gdzie cesarz Decjusz zasłużył sobie na nie-chwalebny tytuł “pierwszego cesarza Rzymu zabitego na polu walki przez Barbarzyńców”. To się u nas nie powtórzyło ale nie było wątpliwości co do wyniku gry.

“Enemies of Rome”

Rzym zalany przez barbarzyńców

Ta przesympatyczna gra, która jak stwierdził Andrzej “jest idealna do precla i piwa”, daje dużo radości, pozwala zwiedzić Imperium Rzymskie a dodatkowo, podbić kilka prowincji barbarzyńskich… Well, pod koniec gry to jest już raczej ucieczka przed barbarzyńcami niż ich podbijanie. Mieliśmy wielkie starcia o Syrię (Marcin, Łukasz i ja), Marcin uciekał z Tracji, Kuba dobrze trzymał się w Germanii aczkolwiek i ja się tam wybrałem. Potem Łukasz wbił mi nóż w plecy lądując w Hiszpanii. Bliski zwycięstwa był Andrzej mając najwięcej terenów ale tracąc je w ostatnim zdarzeniu. Koneic końców, przez punkty bonusowe zwyciężył Kuba.

“Azul”

Kolejny tryumf Oli W!

Tak, to kolejna partia w Azula, w którą wygrywa Ola. Po raz trzeci z rzędu – gratulacje! Co ciekawa, taki wynik daje jedna, stała i konkretna strategia – kolorów, dających na koniec bonusowe 10 punktów. Jak widać, działa znakomicie.

“La Granja” & “7 cudów świata”

W pewnym czasie podzieliliśmy się na kilka stolików, z których jeden został okupiony przez Magdę K i Ole D. Zagrały najpierw w La Granja – miałem okazje poznać ten tytuł, bardzo sympatyczna gra ekonomiczna. Magda okazała się pojętnym uczniem aczkolwiek pozwoliło to jednak tylko na drugie miejsce:

Na pierwszy rzut oka wygląda kosmicznie, prawda? 🙂

Rewanż nastąpił w klasycznym pojedynku – Ola próbował wygrać militarnie, zabrakło jej jednego pola i gra skończyła się na punkty, gdzie przewaga była zdecydowanie po stronie Magdy:

I rewanż w 7 Cudów Świata

“Colt Express”

Pif paf!

Miła, szybka i przyjemna – idealna gra do nauczenia się po północy i jej zagania:) Andrzej namówił mnie i Kubę na nią i nie żałowaliśmy – padały strzały, rabowano pasażerów, gonił nas szeryf a na koniec, cóż… wygrał Andrzej.

“Le Havre”

Gratulacje dla dr Magdy!

O, to była zdecydowanie gra wieczoru dla stolika damskiego (jak Cataclysm dzień wcześniej dla stolika męskiego). Działo się dużo, bo to w sumie to przecież Uwe Rosenberg. Gra skończyła się długo po tym jak niżej piszący skończył swój wieczór planszowy więc podsyłam zdjęcie i zwięzłe wyniki!

“Altiplano” & “Mansion of Madness”

Były takie dwie gry, które niestety zostały wpisane do “listy wstydu wyjazdu” – zaczęte a nie skończone. Na szczęście, w obu przypadkach dzień wczorajszy temu zaradził. Najpierw Rafał i Gosia z dużym zacięciem i werwą zagrali ponownie i do końca w Alitplano:

Altiplano – nareszcie do końca!

Drugą grą było starcie z przedwiecznym – czyli Posiadłość Szaleństwa. Tym razem wersja druga, gdzie nie ma mistrza podziemi a gra się kooperacyjnie. Przeciwnika / Przedwiecznego odgrywa… komputer:

Technologia w służbie planszówek
Maniacy nadchodzą…

To bardzo emocjonująca i ciekawa gra, z dużą ilością niemiłych wydarzeń ale też wzajemnej pomocy, ataków z zaskoczenia, maniaków w każdym zaułku. Scenariusz testowy, na 80 minut, zabrał co prawda 5 godzin ale ważne że poszukiwacze wygrali! PS. Niestety, jak mi doniesiono zdarzył się jeden wyjątek – bohater Konrada popadł w paranoję w rezultacie czego aby wygrać musiał zginać czego akurat Konradowi nie udało się zrobić…

I na tym kończymy relacje z dnia trzeciego. Oj sporo się działo.

Kolejne relacje wkrótce!