Czas Świąt i tuż przed / po to okres nie tylko licznych spotkań, prezentów i oczywiście posiłków!, ale też okazja do zagrania przy okazji w jakieś szybkie, towarzyskie planszówki. Zwłaszcza, gdy są to dawno niegrane, odkopane perełki (jak Filary Ziemi poniżej) lub zupełne nowości (patrz cześć wpisu o Hej to moja Ryba!)
Filary Ziemi
Jakoś tak krótko przed Świętami graliśmy sobie z Marcinem w pozycje wojenne, aż tu nagle nadeszła małżonka “że ona w sumie się nudzi i w coś by zagrała”. Po szybkim przejrzeniu półek decyzja padła na lekko zakurzone Filary Ziemi:

Ta przesympatyczna gra oparta na prozie Kena Folleta (gorąco polecam!) to w sumie szybki worker-placement – nam z tłumaczeniem zasad partia zajęła 1.5 godziny. Zasady są dosyć proste, jest rozszerzenie do 5 graczy, znajomość kart i co się wydarzy w ostatnich turach jest dosyć przydatna a mimo wszystko jest zabawa!

Tym razem – nie ma co się dziwić, Marcin grał pierwszy raz – o palmę pierwszeństwa ścigaliśmy się z Magdą. Ona Złotnikiem, jak Ludwisarzem. Pomagał mi tez Inżynier za to Magda miała świetnych Budowniczych. Koniec końców, małżonka wyrwała zwycięstwo o jeden punkt!
Hej to Moja Ryba!
No właśnie, ta ryba była moja i kropka…

Dzisiaj mieliśmy okazję dodatkowo zagrać w doborowym gronie w Mikołajowy prezent Miłosza – gra ambitna, emocjonująca i… o zapachu ryby. Zebrała się cała “młodsza” cześć rodziny Magdy i… trzeba było uciekać przed globalnym ociepleniem!
Zaczęliśmy na w pełni zamrożonej tafli obfitej w ryby:

Skończyliśmy gdy na planszy były tylko reszty kry ale za to każdy z pingwinów miał już całkiem dorodne stadko ryb złapanych na czarną godzinę:

Kolejne relacje już niedługo – z Sylwestrowego wyjazdu!