W sobotę zwiedzaliśmy już w pełnym składzie – główne punkty to Kadyny i Frombork (gdzie Mikołaj Kopernik dokonywał obserwacji astronomicznych potrzebnych do jego dzieła). W tym ostatnim bardzo ciekawe było planetarium i wieża, a sama wysoczyzna elbląska (jechaliśmy z Żuław z 0m npm na mniej więcej 300m npm) to niesamowity krajobraz, przypominający małe górki, mimo że morze jest tuz tuż.
“Azul”
Początek wieczoru to ponownie portugalskie kafelki, ale ty razem Panie chyba się umówiły aby zmaksymalizować wyniki, bo obie Magdy przekręciły licznik!

Wszystkie rezultaty były bardzo wysokie, ale to jest możliwe, gdy nikt nie chce szybko skończyć gry. Można wtedy stworzyć naprawdę wysoko-punktowane kombinacje.
“Photosynthesis”
Drzewka zdobywają coraz więcej fanów i próbują konkurować o palmę pierwszeństwa w ilości partii z Kafelkami. Kolejnych trzech adeptów miało okazję zapoznać się z metodami uprawy i rozsadnictwa drzew.
I jak widać, nowi adepci poradzili sobie znakomicie, zdobywając dwa miejsca na podium i palmę pierwszeństwa 🙂
“Churchill”
Tą partię zaplanowaliśmy już przed wyjazdem – Konrad miał ochotę zapoznać się z Churchillem a ja i Marcin zawsze jesteśmy gotowi pograć w ten tytuł. Zresztą, spotkaliśmy się już w lecie przy podobnej grze (Pericles), która była w pewien sposób kontynuacją Churchilla.
Przypomnijmy: wcielamy się w jedną ze stron: USA / UK / ZSSR. Gramy 10 konferencji, gdzie planujemy kolejne wydarzenia związane z wojną z Japonią / Niemcami. Kluczowa jest faza negocjacji, potem wydarzenia na mapie są częściowo automatyczne.
Konrad to wytrawny gracz więc po krótkim wprowadzeniu od razu przeszliśmy do meritum. Udało nam się rozegrać 4 tury i bardzo dobrze się bawić. Ostateczne rezultaty nie są wiążące bo nie dograliśmy do końca (upadek Państw Osi).
“Marco Polo”
Tuż obok grana była przepiękna pozycja o jednym z najbardziej znanych podróżników – Marco Polo:
Jak wynika z relacji uczestników gry, wszystkich zaskoczył Kaszpir, który tak wymodelował swoje akcje że zgarnął główną pulę. Wynikiem natomiast bardzo była zawiedziona Ola D…
“Commands and Colors Ancients”
Aby nie było tak, że są osoby nie mające w co zagrać, zakończyliśmy Churchilla i zasiedliśmy do CCA z Marcinem i Łukaszem (ten ostatni był jakoś poszkodowany przy ustalaniu stolików). Graliśmy Paraitacene – to jedna z większych bitew Sukcesorów Alexandra Wielkiego – miedzy Eumenesem (Grek, ale dowodził Macedończykami; niby bronił żony i syna Alexandra) a Antoigonusem – najpotężniejszym wtedy pretendentem (niby bronił pokoju w państwie).
Sama potyczka odbyła się w dalekim Iranie, a po obu stronach stanęło po około 40 tyś żołnierzy. Każdy z wodzów miał potężne prawe skrzydło, które zmiotło przeciwnika, i olbrzymią ilość ciężkiej falangi w centrum. Sama bitwa zakończyła się bez rozstrzygnięcia – ale z dużymi stratami obu stron i finalne rozstrzygnięcie odbyło się rok później pod Gabiene.
W naszej grze początkowe ustawienie wyglądało tak:
Łukasz puścił dosyć szybko swoje szalone słonie w centrum i mimo potężnego kontrataku Marcina, zmiótł mu cztery ciężkie jednostki w jedną turę. Po tych stratach to było już powolne ale systematyczne eliminowanie armii Antigonusa:
Patrząc z perspektywy Marcina, jak to mówią, wstydu nie było ale zawsze mogło by być lepiej 🙂
“Le Havre”
Kolejny “duży” stolik to nieśmiertelny Uwe Rosenberg i jego trylogia spożywcza – tym razem nie wersję rolniczą a portową. Dziewczyny grały wariant pełny w cztery osoby ale dały radę – a Magda S-W zdecydowanie zdominowała wynik:
Jak się później okazało – Magda osiągnęła drugi najlepszy wynik w swojej historii (lepsze było 193… ponad cztery lata temu – blog zawsze prawdę Ci powie!)
“Azul”
Szybkie płytki i tu zaskoczenie – Kaszpir ewidentnie ma świetny wieczór i wygrywa kolejną grę, nawet tak abstrakcyjną jak Płytki:
“Indian Summer”
Ale to nie koniec – za chwilę są grane Liście i… tu już Bartek ulega dziewczynom – pierwsza jest Ola G.:
Ostatni z dużych stolików to Rune Wars gdzie grali Kuba, Andrzej i Filip .
Pozwolę sobie zamieścić relacje tego ostatniego: Wieczorem, po prawie 1.5 godzinie tłumaczenia zasad (Andrzej grał po raz pierwszy) udało nam się rozegrać prawie 2 lata 😉
Zdjęcia są z bitwy którą zrobiliśmy wiedząc, że to już koniec rozgrywki. Dość szybko poszła nam ekspansja w pierwszym roku, więc spotkaliśmy się i po moim ataku na twierdzę Andrzeja, on kontratakował – zdjęcia są z momentu tuż przed bitwą.
Tu sławetna bitwa – czy nie wygląda przepięknie?
“Etta”
W tzw. międzyczasie została rozegrana też Etta (lub z angielska Iota), gdzie debiutowała Ola. Wyniki zostały wykręcone praktycznie na maxa, bardzo rzadko widuje się rezultaty powyżej 200 pkt. lub wszystkich przekraczających 100 pkt.:
I tyle z tego dnia – bardzo intensywnego planszowo. Kolejny to już Sylwester – zazwyczaj mniej wtedy gramy – ale zapewne tez będę miał coś do opisania 🙂
Churchill okazał się grą nieco prostszą, chyba nieco lepszą, ale też grą bardzo podobną do Peryklesa. W związku z powyższym, nie przypasował mi. Jest to gra, w której jest za dużo smaczków i niuansów. Aby zagrać w nią z przyjemnością kontrolując to co się dzieje, sądzę, że potrzeba co najmniej kilku partii z rzędu.
Poza tym, gra jest na pewno oryginalna i ciekawa. Fajnie oddaje realia historyczne i “coś” w sobie ma. Typowy konflikt pomiędzy tym co podpowiada serca i co podpowiada mózg. 😉
W rozgrywce Rune Wars bardzo chciałem wziąć udział, ale niestety uznałem, że nie wytrzymam po raz drugi gry do 3:00, więc odpuściłem. No i chyba dobrze, bo opuszczając plac gry wcześniej, popsułbym grę innym. W tę grę trzeba koniecznie kiedyś zagrać tak jak kiedyś, czyli w rozbiciu na dwa wieczory. Wtedy jest realna szansa dograć ją do końca. Myślę, że gra jest tego warta. 🙂
LikeLike