Tradycyjne, wojenne gry planszowe w Polsce były wydawane przez Dragona a obecnie przez Taktykę i Strategie. Do legend należą już Aredny, Stalingrad czy Bitwy II Wojny Światowej. Te “żetonówki na heksach” to też poletko gdzie stawiałem swoje pierwsze krok w mojej planszowej pasji i gdzie udało mi się odnieść pewne sukcesy (O mnie).
Będąc zafascynowanym światem gier planszowych byłem w stanie wybaczyć słabą jakość żetonów, nie do końca jasne zasady, często błędy w rozstawieniu w scenariuszach. To były jedyne gry o takiej tematyce i tylko to się liczyło. Z czasem jednak człowiek się zmienia i jakość oraz niedoróbki zaczynają mu przeszkadzać – zwłaszcza, gdy otworzył się rynek i w końcu mamy dostęp do najlepszych wydawnictw. Dlatego z pewnym sentymentem, ale też nadziejami wsparłem w ramach programu P500 GMT (zbierają zamówienia, jak jest ich 500 to drukują grę) najnowszą grę Marka Simonticha – Hollandia’44.
O czym jest ta gra? Opowiada o słynnej operacji Market-Garden, gdy Alianci zaplanowali zdobycie 5 mostów w północnej Holandii w celu ominięcia linii Zygfryda i przebicia się do Niemiec już we wrześniu 1944. Historię te opowiada genialny film “O jeden most za daleko“:
Jeżeli chodzi o tematykę to jak widać gra jest bardzo klimatyczna. A inne aspekty? Wykonanie jest pierwsza klasa – stoi jak zwykle na poziomie światowym w GMT – spójrzcie proszę tylko na te żetony i mapę:

Co do mechaniki to bardzo ciekawie opracowano zrzut spadochroniarzy i atak na nieznane jednostki Niemieckie broniące mostów. Gracz dowodzący Wermachtem ma na początku 20 żetonów, z czego 1/3 to żetony o sile 0. Rozstawia je w kluczowych punktach – gracz dowodzący Aliantami nie wie gdzie są jakie siły z czego wychodzi bardzo ciekawy suspens i rozgrywka strategiczna:

W samej mechanice walki nie ma jakiś przełomowych rozwiązań – tabela CRT (Combat Resolution Table) jest w miarę standardowa, preferuje atak z przewagą 2 lub minimum 3 do jednego. Są modyfikatory za jednostki elitarne, są modyfikatory za czołgi, teren, zaopatrzenie i najważniejsze – MOSTY. Ich wysadzenie, odbudowywanie, używanie pontonów – to ważny element
Są tez smaczki:

I jeszcze kilka smakowitych kąsków – kto rozpozna co to za jednostki?

Jest też akcent polski – w ataku brała cała Samodzielna Brygada Spadochronowa gen. Sosabowskiego (w jego roli genialny Gene Hackman w “O jeden most za daleko”)

Podsumowując, gra świetnie wykonana, z jasnym, niedwuznacznymi zasadami, na poziomie batalionu, ale żetonów nie ma tak wiele jak np. w Lądowaniu w Normandii czy Ardenach. Można grać w dwie osoby, ale bardzo łatwo da się dodać kolejnych graczy – front jest długi, wiele miejsc zapalnych w dużej izolacji co umożliwia podział zadań. Planszówka, którą zdecydowanie będę chciał przetestować podczas Sylwestra!
Niestety, na pytanie “konkursowe” nie znam odpowiedzi, ale w grę chętnie zagram. Bardzo ciekawie zapowiada się to ukryte rozstawianie jednostek przez Niemców. 🙂
LikeLike
Pytanie było z przymrużeniem oka – pokazałem najlepsze czołgi II WŚ, które akurat w dużej mierze były obecne pod Arnhem. Co do gry na pewno jeden wieczór w sylwestra poświęcimy tej grze 🙂
LikeLike
Dla mnie ok. Chyba na tym wyjeździe zostaniesz moim managerem growym. 😉 Ja to bym chętnie zagrał, z takich nieco starszych pozycji, na pewno w Churchilla.
LikeLike
Churchill tez będzie i zagramy na pewno we trzech z Marcinem 🙂
LikeLike
Na to liczę. 🙂
LikeLike