Dzięki uprzejmości Mirki mieliśmy okazje ponownie wybrać się pod Garwolin i owocnie spędzić czas – zarówno planszowo jak i kulinarnie. To już powoli tradycja,  że taka wyprawa (w jedną lub druga stronę) wydarza się średnio co pół roku. Tym razem mieliśmy do ogrania sporo nowości co będzie widoczne w poniższej relacji 🙂

Indian Summer (po raz pierwszy)

Czekając na Eryka i Mirkę postanowiliśmy skorzystać z wolnego czasu. A jak już rozłożyliśmy Liście do gry, Miłosz nas przekonał że trzeba grę koniecznie przetestować. Tak tez uczyniliśmy – jak na pierwszą rozgrywkę naszemu siedmiolatkowi poszło bardzo dobrze:

IMG_2333a
Pierwsza rozgrywka – Magda jak zwykle zbudowała jeża 🙂

Monopol: Stena

Potem przyszła pora na nowy typ Monopolu – wydany przez firmę Stena, zajmującą się… recyklingiem odpadów. Możecie się spodziewać, jakie mieliśmy tam miejsca do kupienia… Ale mechanika – lekko różniąca się od klasycznego monopolu – była bardzo przyjemna. Graliśmy do pierwszego bankruta – którym okazała się Mirka – a bank rozbił Eryk z całą masa pieniędzy skomasowanych za tylko 2 (słownie: dwa) obszary na planszy:

IMG_2334
Eryk jak Rockefeller

Indian Summer (po raz drugi)

Tym razem gra była w składzie czteroosobowym, przy czym ja robiłem za sędziego 🙂 Rozgrywka była bardzo wyrównana, co widać po prawie w 100% ułożonych planszach. ostatecznie wygrała Magda:

IMG_2337

Etta

Z wielu ciekawych i szybkich gier, jedną z naszych ulubionych jest Etta. Ta pasją zaraziliśmy również naszych gospodarzy i tuz przed tym jak chłopaki mieli już  iść spać, zagraliśmy szybka partyjkę. Walka na matematyczne wyliczenia była zaciekła, a Erykowi szło bardzo dobrze – mój joker zmienił jednak losy partii:

IMG_2338

Indian Summer (po raz trzeci)

Już następnego dnia (niedziela) zagraliśmy w Liście z Tomkiem (który wrócił ze “spotkania służbowego”). No to była partia na bardzo wysokim poziomie – zostały zbudowane 3 najdroższe zwierzaki (szop, borsuk i lis), graliśmy w dużej mierze najtrudniejszymi (czerwonymi) liśćmi, ale one najszybciej prowadziły do zwycięstwa. Rzutem na taśmę (i borsukiem 🙂 ) zwycięstwo przypadło niżej podpisanemu:

IMG_2340
Cóż za różnorodność zwierzaków!

I na tym zakończyliśmy nasze rodzinne granie – bardzo sympatyczny weekend i miło spędzony czas.