Nie czarujmy się. Na Essen pojechałam li tylko jako osoba towarzysząca memu małżonkowi, bo wprawdzie grać lubię, ale ni jak ma się mój poziom zaawansowania i zafascynowania do tego co prezentuje sobą Michał 🙂
Ale podobało mi się! Świetna atmosfera – wprawdzie w sobotę tłum był zaiste dziki, i sporo ludzi (tubylców) widać, że traktowało wyprawę na targi jako alternatywny sposób na spędzenie weekendu ze znajomymi czy z dziećmi. Inaczej było z cudzoziemcami (a nacji było sporo – Polacy rzecz jasna, Włosi, Francuzi, ba! nawet para z USA w trakcie podróży poślubnej po Europie jednym z punktów zwiedzania Europy uczyniła właśnie targi w Essen) – ci to zdecydowanie przyjechali na Essen pograć, przyjrzeć się nowościom, zakupić i poprzebywać wśród planszomaniackiej wspólnoty… czyli tak jak my.
O grach w jakie graliśmy pisał już Michał. Więc ja może napiszę o grach w jakie nie graliśmy.
Pierwsze primo – Azul. Moją uwagę zwróciło już pudełko w ręku pana w S-Bahnie, ładnie wydane, z ilustracją ceramiki rodem z Portugalii. A jak sie dowiedzieliśmy, że Azul jest w pierwszej trójce wśród głosów w rankingu gier w Essen na BGG, to specjalnie poszliśmy się przyjrzeć bliżej!Plastikowe płytki imitujące portugalskie azulejos, które losujesz z woreczka i ustawiasz w określony sposób na planszy. Ciekawa tematyka, z tego co zczailiśmy fajna mechanika, no i jakość wykonania! Miodzio! Wpisuje na listę prezentów od Mikołaja (oby wyszło do tego czasu 🙂 bo oczywiście nakład na targach wyprzedał się przed weekendem.
Z cyklu gier wysoce abstrakcyjnych moją uwagę przykuły dwie: jedna o pizzerii w Nowym Jorku gdzie składasz własną pizzę
i druga… to właściwie ciężko mi jest opisać. Oceńcie sami.
Jak każda kobieta wie, w modzie zawsze liczą się dodatki. W modzie na gry również. W tej kategorii moim hitem była zastawa stołowa a’la Carcassone. Szkoda tylko że bezsensownie droga, ale przyznacie że pomysł rewelacyjny.
No i ostatni, mój stricte osobisty top i osiągnięcie wszechczasów. Zrozumiałam tłumaczenie Merlina po niemiecku! Na tyle by zagrać z trójką lokalsów i być drugą (w trzech rundach jakie rozegraliśmy)! Sehr gut, patrząc na to że niemieckiego nie używałam od czasów studiów. Podróże kształcą, nie ma co!
Ciekawy opis Waszego wyjazdu z zupełnie innej perspektywy. No i dowiedziałem się czegoś o zwycięzcy.
Ogólnie, nie ma co się rozwodzić, na Essen jest po prostu fajnie. 🙂
LikeLiked by 1 person