W ramach migracji ze starego bloga – dzisiaj seria postów “Mansion of Madness”
Opisana niedawno gra w “Horror z Arkham” – z Maćkiem i Krzyśkiem w roli głównej – na tyle zainspirowała tego ostatniego, że postanowił on zrealizować od dawna skrywane marzenie – nabyć “Mansions of Madness”:
Cóż to takiego? Kolejna pozycja, rozgrywająca się w oparciu o prozę Lovecrafta w miasteczku Arkham. Tym razem poszukiwacze przeczesują dawno opuszczone domy. Jest sporo różnic na korzyść z porównaniu z Horrorem:
- każda rozgrywka to osobny scenariusz, z rożną posiadłością do przemierzenia
- jest motyw “dobrzy” i “źli” (bardzo tego w horrorze brakowało a było idealne w Battle Star): jeden gracz jest tajemniczym strażnikiem posiadłości a reszta poszukiwaczami, grającymi przeciwko niemu. Czyli kooperacja ze żywym przeciwnikiem. Trochę podobnie jak w Descent
- każda rozgrywka może mieć trzy różne zakończenia i wynikające z tego różne warunki zwycięstwa dla obu stron
- cel każdej rozgrywki jest tajny, znany tylko Strażnikowi, a bohaterowie musza spełnić specjalne warunki, aby poznać ten cel
- bardzo ułatwiono (ale na szczęście nie strywializowano!) wszelkie testy, przedmioty, ogólnie całą mechanikę gry itp.
A poza tym są plastikowe figurki, które w większości pomalował Krzysiek. Nie ma to jak atakujący Maniak z siekiera, nadziewający się na Thompsona:

Jak, że grze towarzyszyło spożycie pysznego wina, dochodziło również do bardziej niestandardowych “koniugacji” – i to z Kultystą w tle! – to stworzyła Magda….:

Strażnikiem był Krzysztof, ja, Magda i Maciek byliśmy poszukiwaczami. Szło nam początkowo bardzo dobrze, ale niestety… Magda dała sobie dwa razy, hm, jakby to powiedzieć, zabrać kawałek samej siebie, co po umieszczeniu na ołtarzu obudziło Shoggotta (tak, wiem to skomplikowana historia, a poza tym figurka jeszcze nie pomalowana):

W tym momencie wszystko się stało jasne – jeżeli Shoggott wyjdzie na ulice Arkham – przegrywamy, jeżeli nie, wygrywamy. Mimo zmasowanego ataku, wbijania siekiery, Thompsona, pały i innego sprzętu w paskudę, oślizgłe stworzenie wypełzło a Poszukiwacze przegrali:

Grało się super, sprawnie, szybko ale nie łatwo. Jest to bardzo duży krok do przodu w grach z tematyką Lovecrafta – aż się chce zagrać ponownie!