Ostatnie dwa weekendy obfitowały w spotkania towarzyskie i planszówki – ale mało czasu aby się tym podzielić, więc dzisiaj nadrabiam te zaległości. Było kilka ciekawych gier – w tym dawno nie granych klasyków. A więc do dzieła!

“Dominant Species”

Najpierw tydzień temu odwiedzili nas Kuba i Agnieszka – oprócz pokazania nowego lokum plan był oczywiście też na planszówki. Sięgnęliśmy do znakomitego klasyka – i najbardziej brutalnej gry w naszej kolekcji gier – walki o przetrwanie w ewolucji czyli Dominant Species!

Planszowki_1
Palec kierowniczy w akcji

Grając w cztery osoby mieliśmy pod dostatkiem pionów akcji (5 na osobę), do tego stopnia że karty dające dodatkowe nie były aż tak ważne jak w grze na np. sześć osób (3 na osobę). Ale Katastrofa czy Blight nadal były groźne, wie c walka o dominację na planszy trwała. Magdy ssaki zostały prawie wyeliminowane, Kuba swoimi ptakami szykowąl się co i rusz do migracji, Agda kąsała jako pajęczak a moje gady były w stanie przetrwać każda regresję.

Planszowki_2
Cóż, ssaki nas zdominowały. Jak w ewolucji…

Ku zdziwieniu wszystkich, Magda i jej ssaki po początkowych niepowodzeniach odrodziła się jak Feniks z popiołów i ostatecznie – dominując cała masę terenów po zlodowaceniu – zwyciężyła! Brawo za hart ducha (chociaż marudzenia tez było trochę w międzyczasie! 🙂 )

“Azul”

Gdy już mieliśmy kończyć wieczór, udało nam się namówić gości na partyjkę w Azula – ale nie wersję podstawową, z pre-definiowanym wzorem ale zaawansowaną, gdzie wzór tworzymy samemu:

Planszowki_3
Wisienka na torcie – Azul w wersji zaawansowanej

Mimo zmęczenia skupienie było pełne a najlepszym kafelkarzem / kaflarzem został Kuba!

“Enemies of Rome”

Kolejny weekend stał pod znakiem imprez rodzinnych i towarzyskich – podczas jednej z nich (z okazji moich urodzin!) w interwale miedzy posiłkami i rozmowami wyrwaliśmy się na partię w zawsze zabawną, emocjonująca i dynamiczną grę jaka jest Enemies of Rome:

Planszowki_4
Pięciu pretendentów do władzy w Cesarstwie Rzymskim rusza do boju

Piękno tej gry polega na tym, że jest to znakomita gra wojenna na poziomie strategicznym…. do piwa! Tak, da się zrobić grę na tyle lekką, miłą i przyjemną, że wynik staje się drugorzędny za zabawa – pierwszorzędna.

Przykład – zdjęcie poniżej – ile razy na trzech kostkach (na zielonych 33% a na czerwonej 50% na wyrzucenie miecza) można osiągnąć poniższy wynik?

Planszowki_5
Tego wieczora zasady prawdopodobieństwa nie zawsze były przestrzegane…

Otóż Konrad przekonał nas, że pięć rzutów po kolei jest jak najbardziej możliwych…  Cóż, miał serię!

Planszowki_6a.JPG
Zielono mi… (kliknij by powiększyć)

Wyniki nie były jakieś wybitne- 16 punktów uzyskałem ja i Konrad, jednak miałem o jeden legion za mało aby zwyciężyć. Ale nie to było kluczowe a świetnie spędzony czas w przemiłym towarzystwie!