W ostatnią sobotę mieliśmy okazję z Krzyśkiem i Mackiem zasiąść – jak za starych, dobrych czasów – do partii w Civilization V przez sieć. Gra ta dała nam przez długie lata od jej premiery (w 2010) dużo bardzo sympatycznie spędzonych godzin i ciekawej rozgrywki. Mimo, że jest już kolejna część – VI – ponownie zasiedliśmy do tego prawie już “klasyka”, by przy pysznej pizzy i wytrawnym winie miło spędzić czas.

Cóż, towarzysko czas spędziliśmy miło ale po ponad 2 latach od ostatniej gry były problemy techniczne. Spróbowaliśmy uruchomić grę po raz pierwszy – wylosowałem Zulusów:

20181117193540_1
Podejście nr 1 (Kliknij by powiększyć)

Niestety, coś nie działało z połączeniem więc przełączyliśmy się na inny serwer – tym razem wylosowałem Szwecję:

20181117195918_1
Podejście nr 2 (Kliknij by powiększyć)

Znowu nie zadziałało, więc teraz grę otworzył Krzysztof – kolejne 30 minut spędziłem jako Wenecja:

20181117203417_1
Podejście nr 3 (Kliknij by powiększyć)

Uff, ile można! Ostatnia konfiguracja nareszcie okazała się trwała i pograliśmy “całe 2 godziny” – mój start jako Holandia:

20181117213136_1
Podejście nr 4 – SUKCES! (Kliknij by powiększyć)

I moment kulminacyjny mojej cywilizacji, gdy grę musieliśmy przerwać z powodu “zmęczenia materiału” jednego z uczestników wieczornego spotkania…

20181117235033_1
I widok na koniec (Kliknij by powiększyć)

Grało się miło i przyjemnie, a jeszcze lepiej rozmawiało. Nie mamy za dużo szczegółów odnośnie samej rozgrywki, oprócz krótkiego podsumowania że Krzysiek i ja walczyliśmy o hegemonię nad światem a Maciek stawiał czoło lokalnym przeciwnościom we własnym państwie,…

Naprawdę, musimy powrócić do tych komputerowych spotkań…