Czas szybko leci – już miesiąc minął od bardzo sympatycznej parapetówki u Marcina a ja w końcu mam czas opisać element planszowy tego spotkania! Zaczęło się od przepysznego hinduskiego jedzenia i “Etty” na rozgrzewkę:

4.1

Granie w “Ettę”w 6 osób (tyle nas było!) jest jednak problematyczne bo ciężko aby każdy miał tyle samo ruchów. No ale to była gra zapoznawcza i poszła dosyć sprawnie – rzutem na taśmę wygrała ją Emilka (jak się okazało, gwiazda wieczoru).

No ale potem przyszło “danie główne” czyli “Mare Nostrum – Empires”. Najpierw trochę historii samej gry – ta gra ma sporo “na karku”, bo wyszła już w latach 90. W ostatnich miesiącach Academy Games – robiąca przepiękne gry, ale nigdy na czas 🙂 – postanowiła w ramach kampanii Kickstarter wydać tą pozycję ponownie. Sukces był niesamowity – zarówno jeżeli chodzi o zbiórkę pieniędzy jak i o jakoś wydanej gry. A że Marcin potrzebował w ramach wyposażenia domu planszówki, to padło na to!

Do czego można ją porównać? Chyba do “Antike” Kuby, przy czym jest zdecydowanie bardziej zaawansowana – każda nacja ma specjalne zdolności, są cztery drogi do zwycięstwa (też pokojowe), występują Bohaterowie i Cuda Świata do zbudowania. Bardzo ciekawe są tory przywództwa artystycznego, militarnego i handlowego, mające spory wpływ na decyzje w trakcie rozgrywki.

Nam się grało bardzo miło, sytuacja na planszy była dynamiczna, z licznymi wojnami podjazdowymi jak się już wolne prowincje skończyły:)

4.2

A na koniec okazało się, że ponownie wygrała Emilka – tym razem jako Babilon, który najechał właśnie podbite przeze mnie Ateny:) Rozgrywka była przednia i na pewno trzeba będzie ją powtórzyć!