Cóż, po czterech tygodniach w “Polszcze” przyszedł czas aby Krzysztof nas opuścił i wrócił na emigrację do Kanady. Ale jak widać po wpisach czas spędzony w Ojczyźnie nie był stracony z punktu widzenia planszówkowego – najpierw “Mansion of Madness” – a teraz klasyka “Battlestar Galactica” na dwa wieczory przed lotem powrotnym.
Poszliśmy na całość – zagraliśmy wersję podstawową plus wszystkie 3 posiadane przez Krzyśka rozszerzenia – Ionian Neubula, Confilicted Loyalities, Cylon Fleet.
Co to zmieniało? Mieliśmy dużo większa flotę Cylonów, inny cel ostateczny i indywidualne cele każdej postaci na koniec gry. To naprawdę wiele komplikowało…
Początki były nawet znośne – lecieliśmy, kryzysy były ale do ogarnięcia, jakby nie było Cylona – i to się sprawdziło – Cylon powstał ale dopiero w drugiej części i okazał się nim Maciek! Próbował na wszelkie sposoby działać, wprowadził Magdę w błąd (dokonała egzekucji na mnie, Admirale!!!) ale ostatecznie ludzkość przeważył!
Nasz postrzępiony state wyglądał na koniec tak:
I tym miłym akcentem zakończyliśmy pobyt emigranta w Polsce…